Forum Ogólnopolskie forum MISH Strona Główna Ogólnopolskie forum MISH

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ile zajęć? ele egzaminów?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ogólnopolskie forum MISH Strona Główna -> MISH kołem się toczy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
etniczna efka
Gość






PostWysłany: Pią 22:13, 23 Lut 2007    Temat postu: ile zajęć? ele egzaminów?

jestem właśnie po pierwszej sesji, i stwierdzam że nie taka sesja straszna...
a że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to mam ochotę na coraz więcej przedmiotów...tak sobie upatrzyłam ich już 27 czyli 50 godzin lekcyjnych tygodniowo (ale jakieś 9 przedmiotów to sympatyczne i nieuciążliwe - monografy, fotografia, informatyka, warsztaty z rozwijania umiejętności społecznych itp.), z czego 8 egzaminów - w tym 3 trudne, ale trzeba i tak się regularnie uczyć na ćwiczenia, 3 proste, w tym 2 jak przypuszczam bardzo... Czy oby nie za dużo?

Ile średnio bierzecie przedmiotów/egzaminów w semestrze?
Powrót do góry
Tomasz Ewertowski
Chorąży Janczarów



Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UAM Poznań

PostWysłany: Pią 22:36, 23 Lut 2007    Temat postu:

1) Jakiekolwiek porównywanie tutaj nie ma większego sensu
- każdy ma inne możliwości, sposoby uczenia itd
- trudno sensownie porównać jakie obciażenie niosą ze sobą różne przedmioty
2) Pomyśl o zaliczeniu eksternistycznie nudnych przedmiotów - to pozwala oszczędzić dużo czasu
3) Jak bardzo zależy Ci na średniej?
4) Ilość niekoniecznie przechodzi w jakość
5) Zależy czy bierzesz pod uwagę zdawanie w terminie wrześniowym
6) Zastanów się, czy nie lepiej przeznaczyć więcej czasu na samodzielną pracę intelektualną i zgłębianie jednej dziedziny
7) Wg mnie 8 egz to nie dużo, 50 godzin to za dużo

A już tak od siebie
Przez ostatnie 2 lata (II i obecny III rok) mój program studiów był przeładowany (ponad pięćdziesiąt godzin, 18 egz na II roku), gdyż próbuję zrobić magistra na 3 kierunkach, z czego 2 to filologie (a nie byłem na kursie szybkiego czytania i wolno robię notatki) oraz zmieniałem kierunek wiodący. W związkyu z tym jestem skazany na dużą ilość godzin, ale myślę, że ciekawiej byłoby studiować w inny sposób. Co jakiś czas się zastanawiam, czy nie byłoby dużo bardziej wartościowe dla mojego rozwoju intelektualnego studiowanie połowy tego co studiuję, za to dokładniej. Może więc ogranicz ilość zajęć, a napisz ciekawszą pracę roczną czy po prostu posiedź trochę więcej nad książkami
Nasz rektor jakiś czas temu powiedział, że studia to indywidualna praca a wykłady to komunistyczny wymysł.
Chociaż z II strony Ty jesteś na I roku, więc może warto tak szeroko popływać (ja cały czas żałuję, że nie robiłem socjologii i więcej socjologii i kulturoznawstwa na początku)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miłosz
Janczarski Akolita



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia i Kraków

PostWysłany: Sob 19:45, 24 Lut 2007    Temat postu:

ja Was podziwiam /Stachanowcy!/
50 godzin w tygodniu? 8 egzaminów to w sam raz?

czasem się ma 8-9 egzaminów w sesji ale to jest za karę i jak wszystkie są z wiedzy a nie z ładnych oczu to ja nie wiem jak się przygotować...
jak się ma 50 godzin to co można jeszcze robić poza studiowaniem?

zdecydowanie stawiałbym na małą ilość zajęć i pracę indywidualną. Inaczej to się może zmienić w jakąś 5-cio latkę, a z historii wiem że to sie raczej nie sprawdziło...

co do wykładów to bardzo trafna myśl z ich zbednoscią (może nie zawsze ale wiele wykładów to po prostu strata czasu)
na studiach najważniejsze są, tak mi się wydaje, ćwiczenia i seminaria
jak się chodzi na porządne ćwiczenia to egzamin jest prosty.Niestety ćwiczenia na ogół prowadzi darmowa, niewolnicza siła robocza (doktoranci), a to odbija się na jakości...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żółw
Naczelny Kontestator :)



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UJ Krakowice

PostWysłany: Nie 2:00, 25 Lut 2007    Temat postu:

Nie no, znów w ogóle się z Tobą nie zgodzę, w żadnym punkcie Wink

Ja miałem w tym semestrze 46 godzin (jeśli mówimy o godzinach zegarowych, bo jak ktoś liczy godzinę za 45 minut to było takich "godzin" ponad 60) i dałem rade. Tak to trochę za dużo, zwłaszcza przy egzaminach, ale się ima różnych forteli, żeby to obejść. Na 2/3 wykładów w ogóle nie chodziłem, egzaminy sobie rozłożyłem na dużej przestrzeni czasowej. Co prawda sesja dała mi wycisk straszny (i jeszcze się nie skończyła) ale dałem radę. No chyba, że ktoś chce mieć same piątki z góry na dół. Oczywiście, nie da się ciągnąć kilku kierunków na samych piątkach. Albo idzie się w jakość albo w ilość Smile Ale ja z doświadczenia wiem, że brak bata nad sobą rozleniwia. I jeśli żałuje że mam tak dużo zajęć to tylko dlatego że są to choolernie nudne i bezproduktywne gnioty z kanonu, a nie ma czasu na coś naprawdę fajnego (np. referat na konferencję). W każdym razie chyba wszyscy tutaj wiemy że z MISHa praktycznie nie sposób wylecieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miłosz
Janczarski Akolita



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia i Kraków

PostWysłany: Nie 14:06, 25 Lut 2007    Temat postu:

no to jest oczywiście różnica preferencji jak studiować
niemniej ja mam czasem takie wrażenie, że mógłbym mieć tylko 4 przedmioty w roku i i tak nie spenetrowałbym tego w stopniu wystarczającym...
mam np. takie wrażenie z greką - od dwóch lat chodze na lektorat i co? regularnie uczyłem się przez pierwszy semestr, a teraz tempo siadło i chodzimy co tydzień na te zajęcia, ale ja już stanąłem zupełnie w miejscu bo nie za bardzo jest czas na przyswajanie kolejnych trybów i czasów. I to jest strata czasu - wybrać sobie przedmiot, z którego po dwóch latach nic się nie wynosi, albo bardzo niewiele. na szczęście prowadząca jest wyrozumiała i niczego niemal nie wymaga...
czyms zupełnie odwrotnym jest lektorat hebrajskiego na który też chodzę - tempo jest tam zabójcze. Przez pierwszy semestr zrobiliśmy prawie tyle co inne grupy robią przez dwa lata- a to dopiero poczatek bo to jeszcze przyspieszy. jak się chodzi na taki kurs to można by na nic innego już nie chodzić. 5 h samodzielnej pracy w tygodniu oprócz zajęć to gdzie to upchnąć? Ale ten kurs ma wartość, po dwóch latach rzeczywiście bedę coś umiał z hebrajskiego (pod warunkiem że się bedę uczył...)

jezeli chodzi o kanon to ja go nie lekceważę - bez znajomości kanonu na filozofii, co można dalej robić? można uprawiać quasi-filozofię... jak się nie zna ontologii, epistemologii, etyki... trochę inaczej jest z historią filozofii, bo tam rzeczywiście nie wszystko jest potrzebne, ale jak ktoś nie stoi na stanowisku skrajnych analityków to Platon, Kartezjusz, Tomasz, czy Kant zawsze mu się przydadzą...

chylę jednak czoło przed talentem, bo zdaje sobie tak naprawdę sprawę, że do tak dużej ilości zajęć trzeba po prostu niezwykle szybko łapać i świetnie pamiętać - to z pewnością macie. Podziwiam takie zaangażowanie, ale dla mnie to za dużo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomasz Ewertowski
Chorąży Janczarów



Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UAM Poznań

PostWysłany: Nie 16:18, 25 Lut 2007    Temat postu:

To jeszcze raz od siebie: gdyby nie fakt, iż zależy mi na 3 dyplomach nie studiowałbym w taki sposób jak studiuję, ale raczej więcej pracowałbym "samemu" (czyli np. intensywniej współpracował z tutorem). Fortele fortelami, ale często mam wyrzuty sumienie, że raczej "zaliczam" niż studiuję. Nie odbija się to na ocenach, ale czasami myślę, że to co robię jest bardzo powierzchowne. Żałuję też, że nie miałem więcej zajęć na I roku (bo wtedy i tak nie miałem głębszego pomysłu na studia) i że od początku nie studiuję tego co teraz (będąc na 3 roku zaliczam niektóre przedmioty z 1).
Zaś co do sesji to ja zwykle mam większe problemy w ciągu roku (przygotowanie do zajęć) a na sesję zawsze czekam z utęsknieniem, że będzie można spokojnie popracować.

I koleżanka z MISHu z W-wy opowiadała mi o takich słowach prof. Pelca
"- Państwo pewnie mają dużo zajęć i zapewne w przyszłym semestrze wezmą jeszcze więcej. A nie sądzą Państwo że cały ten czas powinni spędzać w bibliotece?".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lowca
Janczar Humanistyki



Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uj

PostWysłany: Pią 2:03, 02 Mar 2007    Temat postu:

nie no ladnie pieknie... ale jak to pisal hume - "badz filozofem, ale wsrod calej swojej filozofii pozostan czlowiekiem" (czy jakos tak:) ) - ze taka swobodna analogia sie posluze: mish jest ciekawy i rozwijajacy, najchetniej olalbym wszystko i rzucil sie w filozofie, religioznawstwo i jakies wschodnie tudziez klasyczne filologie ALE po prostu mnie na to w przyszlosci nie stac... wiec mecze na 2. kierunku prawo (i to w praktyce musze mish traktowac jako dodatek) gdzie chociaz bede (daj Boze) np. karnista czy specem od cywila musze opanowac tony materialu na zakuc-zdac-zapomniec (caly czas sie zastanawiam czemu w ogole mowi sie o "studiowaniu" prawa Smile ). religioznawstwo mnie zawiodlo po prostu i chyba skoncze ten romans, filozofia w kwestii godzin zajec zyje we wlasnym swiecie i cudem udalo mi sie w tym sem. urwac jeden kurs (ale od nastepnego po prostu chyba uloze plan pod nia i juz).

wyklady to porazka czesto, wiec czemu niektorzy wykladowcy (w tym semie sie okazuje ze chyba wiekszosc) kaza sie opierac przy egzaminie na wykladach li tylko wlasnie? (niektorzy nawet nie fatyguja sie podac lietaratury dodatkowej...) chetnie bym s a m sie czyms zajal, ale terminy gonia

wiec sesja konczy sie ok. 15. egzaminami, z ktorych ponad polowe po prostu zaliczam - nic wiecej, a z reszty 2-3 naprawda mnie wzbogacaja, i trafia sie moze jedna perelka na ktorej sie jakos skupiam; moje podejscie do ocen pozwala mi scierpiec nudne przedmioty (2 kierunki skutecznie lecza ze zludzen co do sredniej, hehe, ale i tak mam ambicje zaliczyc wszystko w I terminie zwykle Smile ); ciekawe jak to sie przelozy pozniej na szanse przy rekrutacji na dranckie Smile

konczac milym akcentem: indywidualna praca niestety nie pozostawia trwalych sladow w postaci dyplomu,
zanim oskarzycie mnie o wlaczenie sie w wyscig szczurow (Razz) to dla usprawiedliwienia posluze sie argumentami psychologii spolecznej: taka postawe wymusza na mnie srodowisko - po prostu nie bylbym w stanie robic w przyslosci tego, co chce robic bez tychze dyplomow (doslownie) stad mecze to prawo i psychologie (a filozofia to moim zdaniem powinna byc podstawa wyksztalcenia w Europie, Polska tkwi pod tym wzgledem wciaz w poprzedniej, niezbyt chlubnej, epoce, totez nadrabiam swoje braki)

PS sry za dlugosc i dretwy charakter posta - tyle razy obiecuje sobie skonczyc z pisaniem o tej porze i zawsze konczy sie to tak samo Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żółw
Naczelny Kontestator :)



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UJ Krakowice

PostWysłany: Sob 15:13, 03 Mar 2007    Temat postu:

Za oboma stanowiskami stoją bardzo silne filzoficzno-światopoglądowe założenia:
1) że wiedza jest kumulowalna a erudycja do czegoś potrzebna
2) że ilość zdobytych dyplomów przekłada się na sukces życiowy i przynosi pragmatyczne korzyści
Oba mogą okazać się błędne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miłosz
Janczarski Akolita



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia i Kraków

PostWysłany: Nie 2:42, 04 Mar 2007    Temat postu:

co rozumiesz przez "kumulowalność wiedzy" - chodzi o to, że można w nieskończoność uczyć się nowych rzeczy i wciąż pamietać te stare?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Kownacka
Kalif Humanistyki



Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MISH UAM

PostWysłany: Nie 10:48, 04 Mar 2007    Temat postu:

Żółw napisał:
Za oboma stanowiskami stoją bardzo silne filzoficzno-światopoglądowe założenia:
1) że wiedza jest kumulowalna a erudycja do czegoś potrzebna
2) że ilość zdobytych dyplomów przekłada się na sukces życiowy i przynosi pragmatyczne korzyści
Oba mogą okazać się błędne Smile


owszem oba mogą okazać sie błędne ale...
... wszystko można do czegoś wykorzystać czyt. każdy przedmiot/rzecz/działanie etc. ma swoją funkcję... problem gdy właśnie tego nie potrafimy zrobić tzn. nie wiemy jak wykorzystać naszą erudycję + 3 dyplony, 4 certyfikaty i 583 różnych innych dokumentów... a inny z jendym dyplomem, bez certyfikatów/dokumentów radzi sobie lepiej. Nie znaczy to, że jakiś tam "system" nas "nie lubi" (normalnie Matrix:) tylko że sami nie wiemy co mamy i do czego to sie może przydać... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lowca
Janczar Humanistyki



Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uj

PostWysłany: Sob 16:39, 10 Mar 2007    Temat postu:

Żółw napisał:
Za oboma stanowiskami stoją bardzo silne filzoficzno-światopoglądowe założenia:
1) że wiedza jest kumulowalna a erudycja do czegoś potrzebna
2) że ilość zdobytych dyplomów przekłada się na sukces życiowy i przynosi pragmatyczne korzyści
Oba mogą okazać się błędne Smile


1) ja wierze w to, ze czlowiek uczy sie dla siebie Smile powaznie Smile
2) niom niestety tak Wink, do wykonywania zawodow prawniczych dyplom WPiA jest niezbedny, przy rekrutacji na aplikacje wszelkie bonusy w postaci dodatkowych pktow za studia doktoranckie, dodatkowe kierunki, certyfikaty jezykowe sa na wage zlota; drugi dyplom tez ulatwia dostanie sie na doktoranckie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żółw
Naczelny Kontestator :)



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UJ Krakowice

PostWysłany: Sob 14:10, 17 Mar 2007    Temat postu:

1) Stwierdzić "uczę się dla siebie" to tak jak powiedzieć "myję się żeby być umytym". To piękne hasło-wytrych, które nic nie wyjaśnia.
Uczysz się dla siebie, śpisz też raczej dla siebie, jesz dla siebie, telewizję też oglądasz dla siebie. Ale z jakiegoś powodu więcej się uczysz niż oglądasz telewizje.

2) Twoje twierdzenie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy gdy dostanie się na aplikację=sukces życiowy Razz


Miłoszu - Dokładnie to miałem na myśli. Nie można w nieskończoność uczyć się nowych rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miłosz
Janczarski Akolita



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia i Kraków

PostWysłany: Sob 22:28, 17 Mar 2007    Temat postu:

wydaje mi się, że wiedza jest "kumulowalna". Oczywiście jest jeden warunek - trzeba powtarzac sobie wciąż przyswojoną wczesniej wiedzę. Ale w większości wypadków jest tak, że wchodzisz coraz głębiej w dane zagadnienie i żeby zrobić krok do przodu powtarzasz sobie w mysli poprzedni krok i tak w kółko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żółw
Naczelny Kontestator :)



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UJ Krakowice

PostWysłany: Nie 17:06, 18 Mar 2007    Temat postu:

miłosz napisał:
wydaje mi się, że wiedza jest "kumulowalna". Oczywiście jest jeden warunek - trzeba powtarzac sobie wciąż przyswojoną wczesniej wiedzę. Ale w większości wypadków jest tak, że wchodzisz coraz głębiej w dane zagadnienie i żeby zrobić krok do przodu powtarzasz sobie w mysli poprzedni krok i tak w kółko.



Znając 1 słowo łacińskie musiałbyś je powtórzyć przed nauką drugiego, znając 2 - powtórzyć oba przed nauką trzeciego, znając 100 - powtórzyć wszystkie przed nauką 101.
Nie ważne, że powtórka zajmuje dużo mniej, niż nauka od nowa. Przy takim modelu ilość zdobywanej wiedzy na jednostkę czasu jest odwrotnie proporcjonalna to ilości wiedzy już posiadanej (im więcej wiesz, tym więcej czasu potrzebujesz na przypomnienie sobie tego, zanim nauczysz się czegoś nowego).
Nie przeczę, że wchodząc głębiej w dane zagadnienie samo się powtarza wcześniejsze informacje. Masz oczywiście racje. Ale niestety nie można wchodzić głębiej we wszystkie zagadnienia, bo nie starcza czasu (powtarzanie zajmuje coraz więcej) - a jeśli chce się wchodzić głębiej we wszystko, to wchodzi się wolniej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miłosz
Janczarski Akolita



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia i Kraków

PostWysłany: Nie 23:56, 18 Mar 2007    Temat postu:

Żółw napisał:

Znając 1 słowo łacińskie musiałbyś je powtórzyć przed nauką drugiego, znając 2 - powtórzyć oba przed nauką trzeciego, znając 100 - powtórzyć wszystkie przed nauką 101.


moje doświadczenie uczenie sie języków obcych podpowiada mi, że wystarczy danego języka używac w miarę regularnie, a wszystko zostaje w głowie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ogólnopolskie forum MISH Strona Główna -> MISH kołem się toczy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin